Nasze wyczekiwane Spotkanie Autorskie z Sylwią Trojanowską odbyło się w Piątek 02.12.2022 o 17.00

Nasze wyczekiwane Spotkanie Autorskie z Sylwią Trojanowską odbyło się w Piątek 02.12.2022 o 17.00

w niewielkim gronie, kameralnie ale niezwykle ciekawie jak się okazało od naszego poprzedniego spotkania minęło już pięć lat, a w tym czasie pojawiło się wiele ciekawych powieści autorki.

Pani Sylwia od dłuższego czasu coraz częściej zagląda do Dziwnowa, a od wakacji dokładnie penetruje zakątki, doświadcza naszego Dziwnowa – Dziwnów jest przepiękny, ma wiele miejsc w których mogły by się toczyć powieści. Są tu miejsca doskonałe na romanse, ale też na kryminały czy horrory. Autorka jest zafascynowana jednym z domów na rogu Parkowej i Sienkiewicza – żółty trochę drewniany, trochę murowany z ogródkiem przypominający pałacyk.

Nie jest on może dzisiaj urodziwy i zadbany – ale on ma duszę, musi on być świadkiem wielu wydarzeń i tych mrocznych i tych wielkich miłości, pewnie odgrywały tam się różne dramaty i przygody. Zawsze gdy Pani Sylwia jeździ po Dziwnowie na rowerze zahacza o okolice tego domu, coś ją w to miejsce przyciąga, dom emanuje i intryguje jakimiś tajemnicami. Dziewczyny obecne na spotkaniu wspomniały, że dom ten jest stary i widnieje na zdjęciach jeszcze z przed drugiej wojny światowej, wiadomo kto w nim mieszkał po wojnie, ale nieznani im są jego przedwojenni lokatorzy.

Dom jest objęty ochrona Konserwatora zabytków bo jest na liście zabytków i nie wolno w nim nic zmieniać, jedna z pań obecnych na Sali Pani Jadzia mieszkała w tym domu wiele lat po przyjeździe do Dziwnowa po wojnie i powiedziała, że budynek jest nisko położony i przy każdym przypływie morza jego piwnice są zalewane i nie można z nich było korzystać.

Autorka stwierdziła, że z zewnątrz wygląda bardzo tajemniczo i sprawia wrażenie skrywania wielu sekretów – czyżby miała być z nim związana kolejna powieść w czasach kiedy nie było w okolicy żadnych współczesnych budynków i infrastruktury? Jest to bardzo inspirujące miejsce, zresztą Dziwnów ma kilka takich miejsc które nadawały by się na plan powieści współczesnej i również historycznej – więc pewnie jest cos na rzeczy.

We wrześniu Dziwnów jest niesamowitym miejscem ze względu na rykowiska jeleni które dodatkowo stwarzają niesamowity nastrój, rykowiska znajdują się po drugiej stronie rzeki a woda niesie tak odgłosy, że mamy wrażenie jakby „to ryczące coś” znajdowało się obok, za naszymi plecami. Dreszcze przechodzą całe ciało człowieka który ociera się o to zdarzenie – cos niesamowitego.

Pani Sylwia jedną ze swoich powieści umieściła w realiach Niechorza – powieścią ta jest „Wigilijna Przystań” wydana cztery lata temu. Dlaczego Niechorze – oprócz malowniczego położenia były tez inne powody. Otóż właśnie w Niechorzu, otóż jest Szczecinianką z urodzenia i z wyboru i większość powieści dzieje się właśnie w Szczecinie i okolicach w czasach obecnych i historycznych. Wydała już dwanaście powieści, trzynasta będzie wydana na początku przyszłego roku. Ma swoje opowiadania w trzech antologiach, dwie sztuki teatralne autorstwa pani Trojanowskiej były wystawione w Szczecinie, na rynku wydawniczym jest od ośmiu lat.

Zanim Autorka wyjaśniła lokalizacje swoich powieści – każda z uczestniczek spotkania wylosowała sobie cytat z różnych powieści Pani Trojanowskiej – i każda była bardzo podekscytowana tym jak trafnie pasował do każdej z nas.

W jej powieściach występują oprócz Szczecina jeszcze trzy miejscowości i to nie przypadkowo,  ale o tym dlaczego i gdzie dowiedziałyśmy się w dalszej części spotkania.

Omawianie twórczości rozpoczęliśmy od „Wigilijnej przystani” – jak mógłby sugerować tytuł jest powieścią świąteczną – rozpoczyna się cztery tygodnie przed wigilia a kończy się w wigilijny wieczór. To jest powieść bardzo życiowa, poruszane są w niej trudne tematy, dotykane są w niej problemy społeczne. Jest w niej małżeństwo w którym mężczyzna wyjechał na misje do Libanu, mamy małżeństwo w którym mąż jest alkoholikiem, są dwa śmiertelnie skłócone małżeństwa. W tej powieści dzieją się różne historie, a celem powieści jest przyniesienie otuchy, ma otulić, napełnić optymizmem. I Autorka tak właśnie omotała wszystkie wątki aby wszystko się zakończyło ciepło i w atmosferze świątecznej co sugeruje okładka z kubkiem kakao i pianką –choć nie jest piankowo zanim dotrzemy do finału.

Cała akcja toczy się w Niechorzu, czyli u nas za miedzą – a dlaczego w Niechorzu? Tak już raz zbliżaliśmy się do wyjaśnienia tej lokalizacji powieści, kiedy Pani Sylwia dostała od wydawnictwa propozycje napisania powieści o tematyce świątecznej, a Święta są dla niej bardzo ważne i zawsze je spędza w domu z rodziną – rodzicami, i dopóki Rodzice żyją – żadne rocznice ani urodziny nie są porównywalne ze Świętami Bożonarodzeniowymi.

Większość powieści rozgrywa się w górach a Zakopane króluje w tych powieściach, jest trochę powieści z Bieszczadami w tle, a nasze Polskie morze jest prawdziwą rzadkością.

Być może problemem jest rzadko występujący śnieg i klimat mało świąteczny, ale od czego jest wyobraźnia – w „Wigilijne Przystani” jest „full” śniegu, cała Alej Bursztynowa (nazwa Magiczna, turystyczna, cudowna) jest zasypana. Czytelnicy, zwłaszcza ci kochający Niechorze byli zachwyceni i pytali czy naprawdę taka Aleja Bursztynowa tam istnieje.

Niechorze jest niezwykle ważne dla bohaterki naszego Spotkania ponieważ 32 lata temu poznała tam swojego obecnego męża, poznała go latem 31 lipca. Dla obojga był to bardzo ważny dzień, który zaważył na ich życiu bowiem do dziś są razem w dobrym związku i maja cudownego Syna.

Więc nie było wątpliwości, że to musi być Niechorze, – „jeśli morze to Niechorze”, po za tym w Niechorzu jest latarnia morska, a w fabule autorka obsadziła rolę jednego z bohaterów ( który miał mieć nietypowy zawód) właśnie Latarnikowi. Co prawda, gdy przestudiowała na czym polega praca obecnego latarnika to była rozczarowana, chcąc stworzyć postać na potrzeby powieści zasugerowała się książką Aleksandry Arendt –  „Bałtyk. Historie zza parawanu” to zbiór historii o ludziach, których losy splotły się z Wybrzeżem – i tu znalazła odpowiedni wzór, szyty na swojego bohatera powieści.

Dużo pomogło tez spotkanie z przesympatyczna Panią Latarnik z Latarni w Świnoujściu.

Wracając do powieści Latarnik jest postacią wyrwana z obecnej technologii – skoncentrowanej na panelu obsługiwanym obecnie, jest postacią romantyczną ma na imię Hilary, mieszka w budynkach przy latarni, jest specyficznym człowiekiem: szorstki, zimny, zdyntansowany, z zawoalowaną tajemnica związana z drzewem miłorzębem rosnącym w przestrzeni latarnianej.

Miłorząb to miejsce spotkań kochanków, powieść jest napisana w taki sposób, że czytelnik może poczuć się częścią społeczności Niechorza i wraz z mieszkańcami spacerować, przemieszczać się ulicami Niechorza. Co więcej – zapraszamy do lektury – powieść znajda państwo w zasobach naszej Biblioteki głównej i w naszych filiach.

                Rok później powstała kolejna powieść świąteczna pt. ”Wzgórze Świątecznych życzeń” – tutaj akcja rozgrywa się w górach, w Świeradowie Zdroju – który autorka odwiedziła latem. Jednodobowy pobyt zrobił na autorce niesamowite wrażenie, zwłaszcza Parkiem Zdrojowym i wjazdem kolejką, spacery w tym tak poetyckim i spokojnym mieście były powodem umiejscowienia kolejnej powieści właśnie tam.

                Wzgórze Świątecznych Życzeń to miejsce, które autorka stworzyła fizycznie w powieści.

Przygotowując się do pisania powieści Pani Sylwia przeprowadziła wiele rozmów z mieszkańcami, chętnie mówili o wszystkim, o słynnych „wiedźmach świeradowskich”, o „ stosach świeradowskich” oraz o „pustelnikach”.

I jeden z bohaterów powieści jest właśnie Pustelnikiem, on sam sobie to narzucił i jest to jego pokuta za wiele rzeczy, których dopuścił się on wcześniej. Jest Pustelnikiem w Górach Izerskich, nazywa się Fryderyk i odgrywa bardzo ważna role w tej powieści. Występuje oprócz niego oczywiście wiele różnych postaci.

Obydwie powieści świąteczne są powieściami bardzo ciepłymi, w obu występują postaci niezwykle dojrzałych kobiet, jest uwielbiana przez czytelników staruszka Konstancja, jest kobieta nieco zabawna latająca po śniegu w szpilkach Domicela –wystawiająca cierpliwość męża Bogumiła na wiele prób, jest matka z dwojgiem dzieci uciekająca przed partnerem. Jeśli chcecie Państwo wiedzieć więcej zapraszamy do lektury którą oczywiście posiadamy w swoich placówkach.

Autorka mówi, że wielu ludzi może znaleźć się w stu procentach w jej bohaterach, a wielu chociaż w części ich przypomina, ponieważ wszystkie osoby przez nią przedstawione choć są fikcyjne to są wzięte z życia, z otoczenia.

Dziewczyny biorące udział w spotkaniu zadały naszej Bohaterce pytanie skąd wziął się pomysł na pisanie? Otóż jak się okazało –„nie od dziecka”.

Pani Sylwia nie marzyła by stać się pisarką, pomysł przyszedł w dojrzałym wieku kiedy syn miał cztery latka czytała mu bajeczkę. Syn poprosił mamo ja nie chcę słuchać bajeczki o: i tu wymienił znanych mu bohaterów. Chcę bajeczki o Alanie, tak ma syn na imię, teraz to imię jest popularne, ale kilkanaście lat temu było raczej nie spotykane i marzył mu się bohater o jego imieniu. No w tamtym czasie i dzisiaj raczej też nie było szans, żeby znaleźć książeczkę z bohaterem o takim imieniu. Więc chcąc spędzić oczekiwania syna zaczęła wymyślać taka opowieść o Alanie, który przeżywa przygody w świecie równoległym – bardzo synowi się to spodobało, więc zaczęła to spisywać. Równocześnie stwierdziła, że sprawia jej to wielką frajdę, powstała z tego prawie 600 stronicowa książka.

Wysłała ja do kilku wydawnictw, nie została przyjęta do druku, ale Pani Trojanowskiej to nie zniechęciło, poczuła, że jest to fajny sposób na spędzenie czasu. I tak to się zaczęło, później były sztuki teatralne, po sztukach teatralnych pojawił się pomysł na „Sztukę latania”, która była pierwsza powieścią naszej autorki. Był to zarówno debiut jak i początek nowej drogi w życiu: pisanie powieści, pisanie prozy.

Właśnie z najbliższym czasie zostanie wydana jej trzynasta powieść, nigdy nie pisze dwóch książek na raz, ale ma w głowie bardzo wiele fabuł. Fabuły bardzo długo dojrzewają.

Powieść historyczna ze Szczecinem w tle to „Sekrety i kłamstwa” – kiedy pisała tę książkę robiła szerokie rozpoznanie, fabuła rozgrywa się dzisiaj w Szczecinie, ale dzięki wspomnieniom głównego bohatera, który ma 87 lat Ludwika Starkowskiego  chodzimy ulicami Stetina, czyli cofamy się do lat drugiej wojny światowej i wczesnego pokoju. Kiedy przygotowywała się do „Sekretów i kłamstw” chciała się jak najwięcej dowiedzieć o Szczecinie i Stetine ponieważ niestety w szkole takich informacji nie mamy przekazywanych. Do dzisiaj tak się nie dzieje, syn również na żadnych lekcjach nie miał tematów o Stetinie. Pani Sylwii jako osobie mającej wielki szacunek do Szczecina bardzo tego brakowało i miała wrażenie jakby ktoś pozbawił ją korzeni.

Wszyscy Szczecinianie są ludźmi bez korzeni, dopiero kolejne pokolenie będzie miało te korzenie w postaci dziadków, rodziców. Stąd dla autorki było tak ważne jak żyło się w niemieckim Szczecinie, czym się ludzie zajmowali, jakie mieli problemy. Kiedy zdobywała wiedzę dotycząca Szczecina Pionierskiego, tego zaraz po wojnie, to przeczytała wspomnienia pierwszego Polskiego Prezydenta pana Piotra Zaremby.

Wiadomo, że jest to dość kontrowersyjne podanie bo musiało przejść przez cenzurę, dla naszej autorki nie najważniejsze były rozwiązania polityczne ale najważniejsze było to co się działo w społeczeństwie. Jest taka scena we wspomnieniach Piotra Zaremby, proszę sobie wyobrazić jest kwiecień 1945 roku, Prezydent wjeżdża do Szczecina, razem z grupą Milicjantów – uzbrojonych po zęby jada dzisiejszą Aleją Piastów, zatrzymują się na jednym z placów- miasto jest oczywiście puste, wszędzie w oknach wisiały białe flagi. Zatrzymują się – na pustej ulicy pojawia się kobietka z wiadrami w rękach, Zaremba wysiada – zna niemiecki i zagaduje do tej kobiety po niemiecku, a ona odpowiada: „dzień dobry nazywam się Anna Łabędź”.

Jak Pani Sylwia to przeczytała to miała ciarki na rękach, proszę sobie wyobrazić jakie było prawdopodobieństwo spotkać w poniemieckim mieście kobietę, która się nazywa Anna Łabędź? Anna niezwykle szlachetne imię polskie i międzynarodowe no i nazwisko Łabędź – niezwykle rzadkie bo dzisiaj nosi je w Polsce około 1770 osób.

Autorka jak i nikt z nas nie zna nikogo o takim nazwisku, jednak na jednym z ostatnich Spotkań Autorskich miała się pokazać jak obiecała właśnie Pani Anna Łabędź – w końcu jednak nie dotarła. Szkoda byłby to niezwykły zbieg okoliczności, to nazwisko jest niespotykane na Pomorzu, na południu Polski można je spotkać, jak sama sprawdzała.

Wracając do tematu – czytania wspomnień Piotra Zaremby i historii o spotkaniu Anny Łabędź – analizując to nazwisko – kojarzy się ono z czymś pięknym, dostojnym, Polacy kochają łabędzie, traktujemy je bardzo ciepło mimo iż bywają groźne. Pisarka pomyślała wtedy, że jeśli kiedykolwiek będzie pisała powieść z historią w tle, po całej trylogii „Sekrety i kłamstwa” to pojawi się w tej powieści Anna Łabędź.

Nie była pewna, czy to będzie główna bohaterka, ale się miała pojawić – no i pojawiła się w powieści pt.: Łabędź” i jest główna bohaterką. Anna Łabędź jest główną bohaterką nie tylko „Łabędzia” bo już na początku 2023 roku pojawi się kontynuacja książki.

W „Łabędziu” są lata 1938 – 39 i akcja rozgrywa się w podbydgoskim Fordonie.

Z czego znany jest Fordon otóż z Zakładu Więziennego. Fordońskie więzienie ma długą historię, która sięga XVIII wieku, najsłynniejszą osadzoną w fordońskim zakładzie była Rita Gorgonowa. Kobieta w 1924 roku została guwernantką w domu lwowskiego architekta Henryka Zaremby, z którym połączył ją płomienny romans. W 1931 roku została zamordowana córka Zaremby. Dziewczynka zginęła od uderzenia w głowę. Śledczy od samego początku podejrzewali, że sprawczynią jest właśnie Rita. Wskazywały na to znalezione na miejscu ślady, jak i zeznania świadków. Prawdopodobnym motywem było to, że Elżbieta nie pochwalała związku ojca z Gorgonową. Kobieta nigdy nie przyznała się do winy. W 1932 roku została skazana na karę śmierci, jednak podczas ponownego procesu sąd złagodził karę i zamienił ją na osiem lat więzienia. Jako przesłankę podał, że Rita popełniła zbrodnię “pod wpływem ogromnego wzruszenia”. Rita Gorgonowa została zwolniona z więzienia w 1939 roku w wyniku amnestii z powodu wybuchu wojny. Jej dwie córki prawdopodobnie urodzone przed skazaniem, mieszkają gdzieś na Pomorzu Zachodnim, mówi się, że w Gryficach lub okolicach.

Jest to najnowsza powieść autorstwa Sylwii Trojanowskiej i budzi ogromne emocje, również w Fordonie

Dlaczego powieść została osadzona właśnie w Fordonie?

„Łabędź” dzieje się w Fordonie, w czasie kiedy się do powieści przymierzała – dla pani Sylwii nie jest to oczywiste miejsce, nie ma z nim żadnych rodzinnych powiązań, co więcej nigdy w Fordonie nie była, jest dla niej ziemia obcą, nieznaną. Tak jej się przynajmniej wydawało, jednakże jak się okazało nie do końca.

Kiedy zastanawiała się gdzie ta Ania Łabędź ma się urodzić jeszcze nie wiedziała, ze to będzie Fordon, dzisiejsze okolice Bydgoszczy – jej największa dzielnica- sypialnia, do roku 1973 było to samodzielne miasto. Anna urodziła się w 1938 roku, Szczecin odpada bo był to Stetin – w związku z charakterystycznym nazwiskiem musiała urodzić się na terenie Polski, tak sobie to autorka w głowie ułożyła.  

Z Sali padło pytanie „czy autorka pisze kilka powieści naraz?”, odparła, że nie ale pomysły rodzą się w głowie już w trakcie pisanie którejś z nich i jak to sama nazwała ”bulgoczą” bo to wszystko dzieje się w niej. I te „bąbelki które wyskakują” to jacyś nowi bohaterowie, nowe sceny, nowe figury, coś co dokleja do tej historii.

I tak w czasie kiedy przygotowywała się w 2017 i początku 2018 roku ( robiła research) do wydanych w 2018 roku „Sekretów i Kłamstw” w głowie już powstała Anna Łabędź. Natomiast „Łabędź” został wydany w 2022 roku, patrząc na czasokres to są jakieś trzy lata dojrzewania tej fabuły. Mierzenia się z historią, czucia tego miejsca, bohaterów, decydowania czy te lata wybrane na akcję są właściwe. Autorka wpasowując miejsce akcji stara się być jak najbardziej wiarygodna, docierać do informacji jak najbardziej sprawdzonych – i tak na przykład konsultantem historycznym przy pisaniu „Łabędzia” był prof. Biegański – historyk Fordonu, a przy kontynuacji pan dr Ślepowroński prof. Paziewski ze Szczecina.

Początkowo był plan, żeby akcja rozgrywała się na Śląsku, ale Śląsk jakoś autorce nie leżał, nie jest z nim związana. Mogłaby to być Warmia i Mazury, dziadkowie pani Sylwii tam mieszkali, z tamtąd wywodzą się rodzice autorki może to byłoby dobre miejsce ale wtedy syn autorki hobbistycznie interesujący się historią, szczególnie z dwudziestolecia międzywojennego, stwierdził, że tam były tylko takie polskie punkty nie było rozległego polskiego terenu. No jeśli to nie dobry pomysł no to ok, „jeżdżąc palcem” po północnej części mapy zatrzymali się na Bydgoszczy, a pod Bydgoszczą był wytłuszczony napis Fordon. I wtedy Bohaterka naszego spotkania poczuła „to coś”, podobnie jak przy Annie Łabędź i już wiedziała, że tak miało być gdy Fordon pojawił się przed oczami.

Wtedy przypomniała sobie jak ciężko pisało się jej o Szczecinie w którym mieszka od urodzenia i zna go świetnie – i zastanawiała się jak to będzie pisać o miejscu w którym nigdy nie była? I oświeciło ją, że przecież choć jej stopa nie stanęła na ziemi Fordonu to była w nim i to wiele razy. Kiedy jeździli do dziadków na Mazury, jej tato był kierowcą i przejeżdżali przez Fordon. W Fordonie oprócz słynnego więzienia mieści się bardzo długi most kolejowy i most samochodowy jednocześnie, swego czasu był to najdłuższy most kolejowy w Europie, i tato miał zwyczaj jadąc po tym moście mówić: „mijamy Fordon – już niedaleko”. I tak się zakodowało: Fordon – niedaleko, Fordon – wakacje, wakacje – jezioro, lasy, hasanie po polach, po marchewkowych polach, karmienie kur, zabieranie kurom jajek – wszystko co miastowe dzieci kochają, totalna egzotyka dla mieszczuchów. Toteż Fordon kojarzył się pani Sylwii z czymś bardzo pozytywnym, potem zaczęła czytać o Fordonie, przyszło słynne więzienie kobiece, jednak nie one były najważniejsze, najważniejsza była Dolina Śmierci.

Dolina Śmierci i egzekucje w 1939 roku, tam Niemcy rozstrzelali bardzo dużo Polaków, większość inteligencji bydgoskiej została właśnie tam rozstrzelana. W 39 roku na rynku Fordońskim miała miejsce egzekucja i to było to co autorkę przekonało do tego miejsca, ponieważ chciała opowiedzieć i o wspaniałych rzeczach, które mogły się dziać w Fordonie i o dramatycznych chwilach Fordonu, wszystkie egzekucje były bardzo krwawe i okrutne. Tak się narodził Fordon i jak stwierdza sama autorka – doskonały wybór.

Na Spotkaniu Autorskim w Fordonie sala była wypełniona po brzegi, wiele osób po lekturze „Łabędzia”, i jedna z czytelniczek pani Aurelia stwierdziła, że kiedy czytała te książkę to tak jakby słuchała opowiadań swojego dziadka, dokładnie tak jej dziadek wszystko opowiadał, ze tak właśnie było. Ludzie różne rzeczy mówili, to było tak magiczne spotkanie, a jedna z pań stwierdziła, że to nie możliwe, ona nie wierzy że pani Sylwia nigdy w Fordonie nie była.

To jednak był pierwszy raz kiedy przybyła na to właśnie spotkanie, opisując Fordon opierała się głownie na mapach z 1938 roku, czytała Dziennik Bydgoski, Wspomnienia Fordoniaków, oczywiście posiłkowała się wiedzą profesora Biegańskiego i redagowana przez niego „Historią Fordonu”. Okazuję się, że ta książka jest niezwykle realna i oddaje ducha tamtych czasów.

Chcecie się Państwo przekonać zapraszamy do naszej Biblioteki i dwóch Filii, gdzie „Łabędź” na państwa czeka, zakupimy oczywiście kolejną część zaraz po premierze.

Nasze spotkanie trwało ponad dwie godziny, po omówieniu twórczości Pani Sylwii, tej po naszym poprzednim spotkaniu, dowiedzieliśmy się jeszcze, że dwa radia puszczały „Łabędzia” , jedno w Bydgoszczy i jedno w Szczecinie. Pojawiły się audiobooki i płyty: „Daj mi jeszcze szanse” i „Powiedz mi jak będzie” – których akcja dzieje się w Szczecinie. Mamy te tytułu u siebie w formie książkowej oczywiście. Ich tematem jest między innymi samotność w związku, oraz powieść o wątku w którym poznajemy trójkę bohaterów których losy są rożne a w pewnym momencie coś je zaczyna łączyć, będzie to dramatyczne wydarzenie.

Potem były rozmowy przy kawce, zakupiłyśmy dla siebie książeczki i otrzymałyśmy do nich autografy, spędziłyśmy mnóstwo czasu na ciekawych rozmowach a jednak nie poruszyłyśmy wszystkich tematów. Czas uciekł zbyt szybko a nam było mało, więc umówiłyśmy się na spotkanie w maju w Tygodniu Bibliotek, po ukazaniu się kolejnej części „Łabędzia” i po przeczytaniu bardzo interesujących lektur pewnie będzie jeszcze więcej pytań i tematów do rozmów z nasza piękną i czarująca autorką ze Szczecina.

Kto nie był niech naprawdę żałuję, ale to właśnie dla Państwa ta namiastka Spotkania a dla obecnych chwila wspomnień.

Z pozdrowieniami dla Sylwii Trojanowskiej i Państwa.

Alina Cygal Sobhi. ( starałam się wiernie zaprezentować spotkanie).

Telefon/fax:

91 38 13 547
skype: Biblioteka-Dziwnów


UL. Reymonta 10
72-420 Dziwnów
biblioteka@dziwnow.pl